Translate

HISTORIE PRAWDZIWE

STRONĘ PROWADZĄ DOMINIKA I GOSIA


Franciszek, szaman, czarownik
i ... Jan Paweł II


 


Każde afrykańskie dziecko wie, kim są czarownik i szaman i jak straszna potrafi być ich moc. Siedmioletni Franciszek z Kamerunu ma za sobą wielkie przeżycia z nimi. Wszystko zaczęło się, gdy jego rodzice powiedzieli, że nie chcą już słuchać czarowników, ale wierzą w Boga, o którym mówią biali misjonarze.
Szaman i czarownik, choć się nie lubią wzajemnie, byli jednakowo mocno rozgniewani na rodziców Franciszka i na niego też.(...)
Dlaczego szaman i czarownik się nie lubią? Szaman ma kontakt ze złym duchem i gdy chce komuś zaszkodzić, przywołuje złego ducha i sprawia, że zły duch zaczyna dokuczać temu człowiekowi i męczyć go. Czasem to dokuczanie jest tak wielkie, że człowiek bardzo choruje, a nawet może umrzeć.  Czarownik natomiast mówi o sobie, że jest dobrym czarownikiem, ale to nieprawda. On niby wyrzuca złego ducha, którego sprowadza szaman, ale w zamian za to każe ludziom robić złe rzeczy: kraść, oszukiwać, a nawet kogoś zabić. Szaman sprowadził złego ducha na tatę Franciszka. Od tego dnia zaczęły się wielkie nieszczęścia. Tata nie mógł znaleźć pracy, zaczął słabnąć, chorować, był bliski śmierci. Wtedy mama Franciszka, bojąc się, że jej mąż umrze, postanowiła poprosić o pomoc czarownika.  Zrobiła tak, bo wydawało się jej, że Pan Jezus nie pomaga, skoro spotykają ich takie nieszczęścia.
Czarownik zgodził się  jej pomóc, ale pod warunkiem że Franciszek zostanie jego uczniem. 

Chłopiec chodził do szkoły prowadzonej przez misjonarzy. Jego nauczycielka, pani Agata, mówiła im nie raz w czasie lekcji, żeby uciekali jak najdalej od czarowników i szamanów. Uczyła dzieci modlitwy, szczególnie modlitwy różańcowej. Pewnego dnia pokazała dzieciom portret, na który był starszy biały człowiek w białym ubraniu. Pani Agata wytłumaczyła dzieciom, że na portrecie jest papież Jan Paweł II. Zmarł on kilka lat temu, ale wszyscy wierzą, że już jest w niebie i że z nieba pomaga ludziom, również w walce ze złem. Franciszek słuchał tego opowiadania całym sobą.
Dobrze zapamiętał białego papieża z portretu i poczuł do niego wielką sympatię. Mama Franciszka nie zgodziła się na propozycję czarownika. Poszła na misję i o wszystkim opowiedziała księdzu Mirkowi. Ksiądz obiecał, że przyjdzie do jej chorego męża, wyspowiada  go i da mu Pana Jezusa w Komunii świętej. Ksiądz wiedział, że Pan Jezus jest silniejszy od każdego, nawet najsilniejszego czarownika. Doradził też, żeby uważali na Franciszka, bo skoro czarownik złożył taką propozycję, może chcieć go porwać. Ksiądz się nie mylił. Gdy następnego dnia rano chłopiec szedł do szkoły, nagle zjawił się przy nim czarownik. Najpierw namawiał go, żeby  z nim poszedł, a potem schwycił chłopca i chciał go związać. Franciszek wywinął się czarownikowi i zaczął uciekać. Biegł, co sił w nogach, ale czarownik był tuż za nim. Chłopiec wbiegł do domu pani Agaty z krzykiem, ale nikt nie odpowiedział i nikt nie wybiegł mu na ratunek. (...)
Wtedy chłopiec zobaczył portret białego papieża, który poprzedniego dnia pokazywała im pani Agata. Nie zastanawiając się, wziął ten portret i zasłonił się nim.  Wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Czarownik stanął jak wryty, jakby nie mógł zrobić ani jednego kroku. Stał tak chwile, a potem wybiegł
z domu pani Agaty. Po kilku dniach po wiosce rozeszła się wiadomość, że nie wiadomo dlaczego czarownik wyprowadził się z wioski.

Po spowiedzi i przyjęciu Komunii świętej tata Franciszka zaczął wracać
do sił, bo złe czary już nie mogły zaszkodzić. Gdy ksiądz Mirek wysłuchał opowiadania Franciszka o czarowniku i portrecie papieża, powiedział, że wcale się temu nie dziwi. Papież, żyjąc na ziemi, przez wszystko, co robił, chciał chronić ludzi przed złem. Gdy zły czarownik zobaczył jego portret, musiał poczuć wielką moc samego Pana Boga, dlatego uciekł. Przecież nikt nie jest silniejszy niż Pan Bóg, a Jan Paweł II zawsze o tym przypominał.



Historię opowiedziała S. Urszula, pallotynka

źródło: miesięcznik "Anioł Stróż" Nr 10/ 2010



S
. Alicja na misyjnych drogach i w naszej szkole






S. Alicja Adamska wyjechała do Afryki 20 lat temu. Wcześniej nie zamierzała zostać misjonarką. Odpowiadała jej rola zakonnicy katechizującej polskie dzieci, aż pewnego dnia otrzymała propozycję do rozważenia: czy chce Siostra wyjechać do Kamerunu?

I tak zaczęła się jej przygoda z Afryką. Teraz wraca co 2 lata na urlop do Polski i prosi o pomoc dla swojej misji, która utrzymuje się w 100 % z ofiarności darczyńców. Ogromnym problemem był do tej pory brak bieżącej wody. Dopiero od miesiąca misja ma studnię, którą wykopano dzięki pomocy z Kanady. Najbliższe miasto znajduje się 120 km od Djouth, a zasięg na komórce jest po przejechaniu 40 km. Siostrę bardzo martwi niezaradność życiowa mieszkańców wiosek. Dzieci rozpoczynają naukę, ale nie zawsze ją kończą. Rodzice nie mają funduszy na opłacenie szkoły. Dzień pracy na polu wystarcza na zakup szarego mydła i odrobiny jedzenia albo jednej pary japonek. Dzieci ratuje duchowa adopcja na odległość. Kolejnym problemem jest AIDS, który dotyka też najmłodszych. Jedno z przedszkolaków S. Alicji 6 letnia dziewczynka jest chora. Trzeba zachować ostrożność i musiano zrezygnować z mycia zębów. Dzieci dostały na Boże Narodzenie szczoteczki i już nauczyły się myć zęby, ale ze względu na możliwość zarażenia trzeba było tego zaniechać. W szkole dzieci często mają tylko jeden zeszyt i ołówek, a długopis otrzymują za dobre wyniki w nauce. Raz na trzy miesiące jest ogłoszenie wyników najlepszych uczniów w klasie i szkole, którzy otrzymują nagrody maskotki z Polski. Jaka duma i radość bije wtedy z ich oczu. Oprócz wielkiej biedy Kamerun to również piękne krajobrazy i egzotyczne dla nas zwierzęta. Siostra Alicja miała okazję zobaczyć na żywo stado słoni i żyraf. Podziwiała podczas swej podróży na północ wodospady i życie pasterzy. Spotkała żółwia pustynnego i stado pawianów.Jej menu też jest dość niezwykłe. Najczęściej je mięso z małpy lub kozy i banany.

Ryż jest przysmakiem i nasze gorące kubki, które otrzymuje w paczkach. Wie też jak smakuje krab czy szczur leśny. Już na dobre zadomowiła się na Czarnym Lądzie i zżyła z jego mieszkańcami. Bardzo wzruszająca była jej opowieść jak mieszkańcy wioski pomogli jej przeżyć żałobę po ojcu. Całą noc palili ogniska i czuwali razem z Siostrą, gdy w Polsce odbywał się pogrzeb jej ojca. Poczuła wtedy z nimi prawdziwą więź.

To jest jej powołanie i misja do spełnienia. Każdy kto spotkał Siostrę Alicję czuje jak emanuje z niej niesamowita energia i zaangażowanie. Cieszymy się, że mogliśmy ją gościć w naszej szkole. Od września znów zaczniemy akcję charytatywną, żeby móc wysłać paczkę pełną potrzebnych im do życia i nauki rzeczy. Zbieramy: ołówki, długopisy, gumki, temperówki,ozdoby do włosów dla dziewczynek i haczyki do wędek dla chłopców. Dla najmłodszych dmuchane zabawki, klocki, maskotki.

                                     foto: www.na-pulpit.com


Artykuł przygotowała Gosia



Jan Paweł II na zawsze w naszych sercach


 Montaż przygotowała Dominika